Czy work-life balance musi być balanced?
Work-life balance
Na pewno słyszałeś o tzw. work-life balance, prawda? Uczą o tym na każdym możliwym szkoleniu z zarządzania czasem, zarządzania stresem czy z zarządzania zadaniami. Generalnie, work-life balance pojawi się wszędzie tam, gdzie mowa o efektywnej pracy i dobrych pracownikach.
Podobno taki balans pozwoli nam uniknąć wypalenia zawodowego. Żeby dobrze pracować trzeba też dobrze wypoczywać i odpoczywać od pracy. Tu chyba się ze mną zgodzisz, co?
Negocjować nie będziemy – właśnie kończę krótki urlop 😉 I trochę zebrał mnie na przemyślenia. Dzisiaj więc sporo pytań i zastanawiania się, jak to z tym balansem jest.
Zastanawiałeś się kiedyś, jak taki model, bardzo bardzo propagowany model, sprawdza się w praktyce? W sensie fajnie, że wszyscy dookoła proponują idealne rozwiązanie, ale czy da się taki balans osiągnąć? Kto powinien o to zadbać? Czy i jak firmy wspierają swoich pracowników w osiągnięciu takiego balansu?
Szybka kalkulacja, zbalansujmy naszą dobę
Kiedy słyszysz „work-life balance”, to z czym ci się kojarzy? U mnie balans od razu rodzi skojarzenia z równowagą, taką 50-50. Ale czy tak faktycznie jest, że praca to połowa, a wszystko, co poza pracą do druga połowa? Liczymy.
W biurze spędzasz standardowe 8 godzin. Bez jakichkolwiek nadgodziny, przesiadywania dużej nad projektami, prezentacjami czy nad skrzynką mailową, w której nagle pojawiło się 1000 maili, nad priorytetami, które wpadły i trzeba je zrobić na wczoraj… Liczymy sytuację bardzo idealną 🙂
Pracujesz zatem 8 godzin w ciągu dnia i zmykasz do domu. Kolejne 8 godzin śpisz. To już 16 z 24 godzin, które masz do dyspozycji. No to zostaje 8 na całą resztę – na obowiązki domowe, na czas spędzony z dziećmi, na relaks i odpoczynek i co tam jeszcze chcesz – mogą być treningi ;).
Teoretycznie mamy 8 godzin w pracy i 8 godzin „dla siebie” – wygląda obiecująco. Tylko, że o te swoje 8 godzin poza pracą musisz zadbać sam.
Ten piękny balans 50-50 bardzo łatwo jest zgubić. Bardzo łatwo… Chyba nie muszę Ci podpowiadać jak. Założę się, że sam dobrze wiesz, gdzie go gubisz… Tylko musisz to szczerze przyznać…
Wybawca na białym koniu nie przybędzie. Przyjrzyj się dobrze temu jak pracujesz – czy na tyle efektywnie, żeby po 8 godzinach wyjść z biura? I nie, nie jestem tu ideałem, samej mi się zdarza siedzieć dłużej, ale staram się to robić świadomie. Ja na tym polu muszę walczyć ze swoim wewnętrznym „Achieverem” i wrodzoną dyscypliną, ale to osobna historia 😉
Work-work balance, czyli jak to z tą pracą jest?
Praca vs. Urlop
Jak to wygląda od strony pracodawców? Pracodawcy bardzo popierają rozwiązanie work-life balance, natomiast ze swojej strony oczekują również konkretnych wyników i efektywności. Nie zawsze zatem potrafią stworzyć pracownikowi warunki do faktycznej regeneracji i odpoczynku.
Włączamy w to nie myślenie o pracy na urlopie i nie przejmowanie się tym, że po powrocie czeka mnie kilkudniowe odkopywanie się z natłoku e-maili w skrzynce odbiorczej.
Powiesz teraz, że to znowu moja sprawa jako pracownika, żeby sobie tym zarządzić. Trochę tak i trochę nie. O wiele łatwiej mi nie myśleć o pracy, jeśli faktycznie się tego ode mnie nie wymaga, jeśli mój szef / zespół / kultura organizacji (*niepotrzebne skreślić) nie narzuca bycia dostępnym 24/7.
Jak to szybko sprawdzić? Masz telefon służbowy? A potrafisz go całkowicie wyłączyć, czy jednak nie, bo oczekiwanie jest takie, że w razie czego jednak odbierzesz? Oczekiwania firmy kontra twoje obawy… Sam sobie odpowiedz, jak to jest
Praca vs. Praca
Kiedy tak sobie myślę o tym naszym work-life balance, to zaczynam się też zastanawiać nad innym aspektem. Odcinamy się od urlopów i wracamy do biura. Czy pracodawca może być na tyle elastyczny, aby w momencie, kiedy pracy jest trochę mniej (zdarzają się przecież takie okresy), pozwolić pracownikowi iść wcześniej do domu, czy jednak oczekują spędzenia pełnych 8 godzin w biurze?
Tak wiem, prawo pracy i inne formalności, natomiast zastanawiam się, co by się stało, gdyby pracodawca zaczął rozliczać efekty pracy, a nie czas na nią poświęcony. Może łatwiej byłoby o work-life Balance? Jeśli dobrze ułożę sobie pracę, pracuję w skupieniu i efektywnie, co nie ukrywajmy, wymaga sporego wydatku energii, to wyjdę wcześniej do domu. Będę mieć odpowiednio dużo czasu właśnie na regenerację i potem na pracę w dużym skupieniu kolejnego dnia.
Potrafił byś tak? Raz pracować krócej, a innego dnia dłużej? Czy jednak te standardowe 8 godzin gwarantują ci poczucie „bezpieczeństwa” i trochę za Ciebie organizują rytm pracy. Pracoholicy pewnie już wcale nie wychodzili by z biura ;).
Praca w maksymalny skupieniu
A jak u was z pracą w skupieniu? Takim naprawdę dużym, kiedy nie zwracasz uwagi na otaczające rozpraszacze… Czy taki balans pojawia się w ogóle w twojej pracy, czy cały czas jedziesz na najwyższych obrotach?
Różne badania pokazują, że w bardzo dużym skupieniu jesteśmy w stanie pracować maksymalnie 3 do 4 godzin dziennie. Całą resztę prawdopodobnie wypełnią proste powtarzalne zadania. Te pozostałe godziny się wypełnią, na bank. Do tego dojdzie kawa, lunch, pogaduchy – życie, po prostu życie.
Dobra strategia? Zaplanować sobie bloki czasu w kalendarzu na tzw. pracę głęboką (więcej o niej we wpisie Deep Work, czyli sztuka skupienia i efektywności ). Zadbać wtedy o odpowiednie warunki pracy. Pozbyć się wszystkiego, co Cię rozprasza. Oznajmić światu, że masz teraz czas skupienia. Schować się w jakiejś sali, jeśli to możliwe (a musisz uciekać z open space). I co najważniejsze, poprzeplatać te okresy maksymalnego skupienia z prostymi zadaniami. Pamiętasz? Praca głęboka to max 3-4 godziny dziennie.
Balans, czyli… pół na pół?
Proponuję Ci jeszcze dzisiaj trzecią stronę medalu. Oderwij się trochę od myślenia pół na pół…
W życiu żonglujesz wieloma priorytetami, a myśląc o balansowaniu pracy zawodowej i życia prywatnego jednak starasz się dążyć do tego podziału pół na pół. A może niesłusznie. Może w danym momencie, w konkretnym wybranym okresie powinieneś skupić się faktycznie na JEDNYM priorytecie i po jakimś czasie przerzucić się na coś innego…
Czasami ważniejsza będzie praca – super ważny projekt, w innych miesiącach ważniejsza będzie rodzina, w jeszcze innym czasie na pierwszy plan wyjdziesz ty sam, a ten wspaniały balans, o którym cały czas mówimy osiągniesz tylko nie rozliczając codzienne godziny, a po prostu biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę czasową.
O takim podejściu do balansu pracowo-życiowego opowiedział kiedyś na jednym z wykładów, na którym miałam okazję być sportowiec startujący w ultramaratonach. Podczas przygotowań do zawodów akcent położony jest na trening i regenerację. Rodzina na drugim planie. W okresach roztrenowania rodzina wraca na pierwsze miejsce. Mnie takie podejście przekonuje.
A jeśli nie chcę balansować?
To w dzisiejszych rozważaniach pora na jeszcze jedno pytanie – dlaczego „work” i „life” mam balansować?
Praca jest częścią mojego życia. Jedna z części, a nie jakimś osobnym bytem, który trzeba od tego życia oddzielać. Co jeśli praca jest ważną częścią mojego życia, moją pasją, misją do spełnienia? Jak wtedy osiągnąć balans? Czy wtedy automatycznie szalki wagi są zbalansowane?
Wnioski, Pani… wnioski…
Jaki z tego wniosek? Jaka będzie puenta dzisiejszego wpisu? Nie będzie jej, bo wnioski musisz wyciągnąć sam! A ja czasami siedzę i tak sobie myślę, a potem te myśli przelewam na cyfrowy papier…
Takiego tekstu – refleksyjnego / zadającego pytania – tu jeszcze chyba nie było… Jak Ci się podoba? I najważniejsze – Jak twój work-life balance? Daj znać na fanpage FB 😉
0 KOMENTARZ